asos logo kolor2Ach, co to był za dzień...

21.06.2014 wybraliśmy się na wycieczkę do Poznania. Mimo wczesnej pory wszyscy byliśmy w doskonałych humorach, pełni nadziei na dzień obfitujący we wrażenia. I nie zawiedliśmy się.

Zwiedzanie zaczęliśmy od poznańskiej katedry, przed którą spotkaliśmy się z przewodnikiem (rodowitym Poznaniakiem) panem Jakubem, który towarzyszył nam aż do wieczora. Pokazał nam Poznań, jakiego dotąd nie znaliśmy. Poznań – kolebkę chrześcijaństwa w Polsce, a w nim katedrę królów i pierwsze biskupstwo na ziemiach polskich.

Z katedry przejechaliśmy autokarem w okolicę Starego Miasta i udaliśmy się na spacer po rynku. W samo południe bacznie wypatrywaliśmy na ratuszowej wieży słynnych poznańskich koziołków. Punktualnie o 12.00 pokazały się trykające koziołki. W samym rynku znajdowało się również Rogalowe Muzeum Poznania, w którym spędziliśmy kilka przemiłych chwil. Tam wysłuchaliśmy historii Rogala Świętomarcińskiego opowiedzianej gwarą poznańską przez Wuja Binia. Kilka chętnych osób czynnie włączyło się w proces tworzenia słynnego rogala pod czujnym okiem samego Rogalowego Mistrza. Śmiechu było, co niemiara. Na koniec zostaliśmy poczęstowani kawałkiem najprawdziwszego Rogala Świętomarcińskiego, co tylko zaostrzyło nam apetyty, a do obiadu... daleko. Potem krótki spacer do Muzeum Archeologicznego, gdzie wzięliśmy udział w lekcji muzealnej. W duchu niejeden z nas cieszył się, że po powrocie do domu będzie mógł zaimponować wnuczętom wiedzą na temat świata Słowian czy Egiptu Faraonów.

Nieopodal muzeum znajduje się Fara Poznańska, więc nie omieszkaliśmy zwiedzić tego pięknego kościoła. Po wyjściu ze świątyni wprost na dziedziniec Urzędu Miejskiego (Plac Kolegiacki) naszym oczom ukazał się niezwykły widok... Trafiliśmy w samo centrum XIII Zlotu Zabytkowych Mercedesów. Za sprawą tych oldmobili nagle przenieśliśmy się na początek XX w. Wrażenie to potęgowali kierowcy i towarzyszące im damy, wszyscy w strojach z epoki. Samochody, i nie tylko, były piękne!

Zbliżała się pora obiadu i ku naszej uciesze na horyzoncie pojawiła się „Oberża Pod Dzwonkiem”, gdzie w sympatycznej atmosferze zjedliśmy domowy obiad. Prosto z oberży udaliśmy się na Poznańską Maltę, by tam w „pięknych okolicznościach przyrody” napić się popołudniowej kawy i chwilę odpocząć.

Najlepsze było jednak jeszcze ciągle przed nami. Teatr Wielki, a tam balet Piotra Czajkowskiego „Jezioro Łabędzie” w reżyserii Kennetha Greve’a. Myślę, że nie będzie przesadą, jeśli stwierdzę, że wszyscy byli OCZAROWANI. Większość z nas po raz pierwszy w życiu miała okazję zobaczyć balet na żywo. Trudno wyrazić słowami to, co tam przeżyliśmy. Zachwyt, aż do wzruszenia. Wielu z nas zapałało wielką miłością do tej formy sztuki.

Nie sposób opisać wszystkich atrakcji tego dnia. Niewątpliwie długo jeszcze będziemy żyli wrażeniami, których dostarczył nam ten wyjazd. W drodze powrotnej było słychać pytania:

„A kiedy następna wycieczka?”

Poniżej relacja fotograficzna z wycieczki.